Powiat bieruńsko-lędziński należy do miejscowości, które najgorzej zniosą likwidacje kopalń. Raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego jest alarmujący, ale analiza przygotowana przez Polska Grupę górniczą wygląda wręcz dramatycznie.
W naszym powiecie, zwłaszcza dzięki „zielonym” aktywistom z Imielina, dosyć popularne jest przekonanie, że im szybciej przestanie fedrować kopalnia Ziemowit, tym lepiej. Niestety, tej opinii nie podzielają instytucje badające sytuację społeczno-ekonomiczną w regionach najbardziej narażonych na negatywne skutki transformacji energetycznej. Niedawno ukazał się na ten temat raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Jego autorzy, wzięli pod uwagę między innymi poziom bezrobocia w gminach górniczych, PKB na mieszkańca, specyfikę lokalnego rynku pracy, odsetek siły roboczej zatrudniony w sektorze górniczym, a także wpływ likwidacji kopalń w ostatnich latach na poszczególne powiaty.
Z badania wynika, że w najtrudniejszej sytuacji w kontekście nadchodzącej transformacji energetycznej znajduje się Jastrzębie-Zdrój, Bytom, Zabrze, a także powiat bieruńsko-lędziński.
Z tym, że między tymi miejscowościami jest kolosalna różnica. Jastrzębska Spółka Węglowa wydobywa węgiel koksowy, który został w ubiegłym roku wpisany na listę surowców strategicznych Unii Europejskiej. Jest on niezbędny do produkcji stali i wielu komponentów wykorzystywanych w innowacyjnych, ekologicznych technologiach. Na razie Jastrzębie- Zdrój nie ma się czym martwić. Podobnie - choć inaczej – jest w Zabrzu i Bytomiu. Tam już zlikwidowano kopalnie. Oba miasta najgorsze mają już za sobą. Wszystkie plany inwestycyjne i rozwojowe nie uwzględniają już górnictwa. Powiat bieruńsko-lędziński jest w innej sytuacji. Kopalnia wciąż jest tutaj największym pracodawcą. Dzięki transferom finansowym z PGG mają z czego żyć tysiące rodzin, a gminy mogą spinać budżety. Raport PIE jest skomplikowany. Uwzględnia szereg czynników i zmiennych, ale tabelaryczne podsumowania są czytelne.
W rubryce „poziom zagrożenia dla powiatu jaki stanowiłaby likwidacja kopalni” maksymalny współczynnik 1 przyznano naszemu powiatowi.
Jastrzębie-Zdrój jest drugie (0,87). Dopiero na trzecim miejscu znalazła się Ruda Śląska (0,54), choć o to miasto toczą największe boje politycy i związkowcy. Niestety, powiat bieruńsko-lędziński nie ma takiej siły przebicia. Nie mamy polityków brylujących w mediach i liczących się na warszawskich salonach. Zacznie ich brakować, kiedy zacznie się walka o unijne i rządowe inwestycje, dedykowane regionom górniczym. Setki miliardów euro na transformację energetyczną nie są kiełbasą wyborczą, ani obietnicą bez pokrycia. Unia Europejska jeśli chce się pochwalić przed światem Zielonym Ładem nie może doprowadzić do degradacji największego regionu górniczego. Oznaczałoby to wizerunkową katastrofę dla unijnej polityki klimatycznej, a na to Bruksela nie może sobie pozwolić. Pieniądze na inwestycje i nowe miejsca będą, ale jak duży strumień popłynie do naszego powiatu? Na razie to pytanie musi pozostać bez odpowiedzi.
Społeczno-gospodarczymi skutkami likwidacji kopalń zajmuje się też Polska Grupa Górnicza, do której należy KWK Ziemowit.
W grudniu ubiegłego roku odbyła się konferencja „Zielony Ład”, w której wziął udział Tomasz Rogala, prezes PGG.
- Są takie gminy i powiaty gdzie głównym pracodawcą są kopalnie i podmioty z nimi związane. Zamknięcie kopalni w krótkim okresie czasu doprowadzi do wzrostu bezrobocia z jedno do dwucyfrowego poziomu, a w skrajnych przypadkach wyniesie on nawet kilkadziesiąt procent. Takim przykładem jest powiat bieruńsko-lędziński czy rybnicki. Tam kopalnie są głównym pracodawcą i nie ma innych, na tyle rozwiniętych miejsc pracy, do których ci ludzie mogą pójść następnego dnia. Musimy mieć tę świadomość i te liczby przed oczyma, kiedy określamy czas i tempo transformacji energetycznej - mówił prezes Rogala.
Każdego roku PGG dostarcza ponad dwa miliardy złotych do 111 tys. pracowników związanych ze spółką. Te środki zapewniają rodzinom byt na określonym poziomie. Całe górnictwo zostawia śląskim samorządom, w formie danin i podatków, ponad trzy miliardy złotych. Za miliard kupuje i towary i usług na lokalnych rynkach. Jest to wciąż najważniejszy filar rozwoju dla wielu miejscowości województwa śląskiego, z powiatem bieruńsko-lędzińskim na czele. Transformacja tylko wtedy zakończy się sukcesem, jeśli nie boleśnie nie odczują tego ludzie i samorządy. I nie jest to wcale pieśń przyszłości.
Datę zamknięcia kopalni Ziemowit wyznaczono na 2037 rok, ale sytuacja – jak mawiają komentatorzy sportowi i politycy - jest dynamiczna.
Obostrzenia i restrykcje polityki klimatycznej najbardziej uderzają w tradycyjne elektrownie. Jeśli zacznie się masowe zamykanie bloków węglowych, kopalniom nie będą miały komu sprzedawać węgla, ponieważ rynek indywidualny kurczy się z powodu masowo zakładanej fotowoltaiki. Trudno w tej chwili przewidywać, jak potoczy się transformacja energetyczna. Trzeba mieć nadzieję na pozytywny scenariusz, ale i tak należy się szykować na najgorsze.
Napisz komentarz
Komentarze