Dziś na ulice wyszli rolnicy, jutro przyjdą robotnicy z zamykanych fabryk, a pojutrze zjawi się młodzież, ograbiona ze złudzeń i oszukana „zieloną” utopią. Tak się może zakończyć unijna polityka klimatyczna, która miała być ambitna, a stała się gwoździem do trumny tracącej na konkurencyjności europejskiej gospodarki. Zielonego Ładu nie wytrzyma energetyka, motoryzacja, budownictwo mieszkaniowe, przemysł, rolnictwo, a nawet turystyka międzynarodowa, ponieważ loty „paliwożernymi” samolotami staną się dobrem luksusowym. Narzucone przez Brukselę elektryczne samochody, pasywne energetycznie domy i wiele innych dóbr znajdzie się poza zasięgiem finansowych możliwości przeciętnych Europejczyków.
Rolnicy wyszli pierwsi na ulice, bo są grupą zawodową najbardziej związaną z ziemią, przyrodą i ekosystemem.
Oni zrozumieli, że największym wrogiem klimatu i środowiska jest Europejski Zielony Ład, który destabilizuje gospodarkę i niszczy relacje społeczne, a takie eksperymenty zawsze źle kończą się dla natury. Powszechne kłopoty w rolnictwie pojawiły się jeszcze przed epidemią Covid 19, czy wybuchem wojny na Ukrainie. Gigantyczne ceny azotu, a co za tym idzie nawozów używanych w rolnictwie sprawiają, że uprawa roli i produkcja żywności przestaje być opłacalna. Kolejnym problemem jest narzucanie unijnych norm - ustalanie planów nawozowych, tworzenie skrupulatnej książeczki wysiewu, nawożenia i zbioru. Szeroka lista środków zakazanych do używania przy nawożeniu, polityka ograniczania produkcji roślinnej pod pretekstem ekologizacji rolnictwa. Wszystkie te składowe prowadzą do tego, że wyprodukowana w naszym kraju żywność jest coraz droższa, a jeśli będziemy brnąć w to unijne wariactwo dalej to zdrożeje ona jeszcze bardziej.
Irracjonalną receptą na te problemy jest stale rosnący import produktów rolnych spoza naszych granic.
Ukraińskie zboża choć nie są kontrolowane pod kątem przestrzegania ekologicznych norm produkcji, zostały zwolnione z unijnych podatków klimatycznych związanych z emisją dwutlenku węgla czy metanu. Poza tym uprawa roli za naszą wschodnią granicą jest sowicie dokapitalizowana przez międzynarodowe koncerny rolno-spożywcze. Ukraińskie rolnictwo opiera się na spółkach zarejestrowanych w takich krajach jak: Luksemburg, Cypr, Stany Zjednoczone a nawet Arabia Saudyjska. Wschodni oligarchowie dysponują areałem zbliżonym do połowy wielkości naszego kraju. Biorąc to wszystko pod uwagę polskie rolnictwo bardzo traci na konkurencyjności i trudno się dziwić, że rolnicy wychodzą na ulice.
Wiktor Koziorz, Przewodniczący Sierpień 80 KWK „Piast-Ziemowit”:
Jako Związek Zawodowy zawsze będziemy stawać w obronie ludzi pracy, którzy poprzez fatalne zarządzanie biurokratów są ciemiężeni, a my naszym naciskiem możemy wpłynąć na decyzje, które pomogą rozwiązać ich problemy. Dodam, że posiadamy wobec rolników dług wdzięczności, podczas gdy my manifestowaliśmy przeciwko problemom sektora górniczego, oni również wspierali nas przyjeżdżając na blokowane torowiska z wjeżdżającym z importu węglem. Współpraca górników i rolników powinna zawsze odbywać się harmonijnie. Współcześnie problemy, które nas dotykają są bardzo podobne. Unia Europejska w bliźniaczy sposób próbuje dobijać nasze działy gospodarki, elementy tak kluczowe jak żywność i produkcja energii. Kraj, który leży na miliardach ton węgla, które mogłyby każdego roku gwarantować nam niezależność energetyczną, a nawet być ekonomiczną wartością dodaną gdybyśmy ten węgiel eksportowali, staje się pustynią, na którą trzeba
z najdalszych zakątków świata to paliwo sprowadzać, utrzymując za to miejsca pracy w: Australii, Kazachstanie czy Kolumbii, a rok do roku zabierając miejsca polskim górnikom. Mam nadzieję, że to początek jednoczenia i społecznego niezadowolenia z Europejskiego Zielonego Ładu. Kolejny protest rolniczy - 27 lutego w Warszawie, Zapraszam chętnych! Zawalczmy razem, to poradzimy sobie ze wszystkim!
Napisz komentarz
Komentarze