Krystyna Wróbel burmistrz Lędzin wykorzystuje wszystkie kontrolowane przez siebie kanały komunikacji, aby wmówić mieszkańcom, że przekazuje pieniądze na działalność sportową. Niestety, od samego powtarzania nie stanie się to prawdą. W lędzińskich stowarzyszeniach wrze, bo nie mają od miasta pieniędzy. Osławione pieniądze z „korkowego” mogą uzupełniać pulę, ale nie powinny stanowić jedyne źródło wsparcia dla sportu amatorskiego i młodzieżowego.
Mamy dwie informacje i zaczynamy od tej dobrej. Mimo ogromnych problemów finansowych, które muszą się przecież odbijać na nastrojach działaczy i piłkarzy, MKS Lędziny rozpoczął od zwycięstwa wiosenną rundę rozgrywek. Nasi zawodnicy pokonali na wyjeździe 1:0 Kuźnię Ustroń. Grali na trudnej, sztucznej murawie. Podopieczni Adriana Napierały przywieźli trzy punkty z miasta, w którym zwykli ostatnio przegrywać. Bohaterem spotkania w mocno osłabionym zespole MKS Lędziny (brak Śliwy, Nagiego, Nowrockiego, czy Gardawskiego, nie wspominając o ubytkach transferowych) okazał się Kuba Kaziszyn.
Po wznowieniu gry po przerwie popisał się pięknym uderzeniem z 25 metrów, trafiając w samo okienko bramki gospodarzy.
- Mecz z Ustroniem był jedną wielką niewiadomą z kilku względów. Po pierwsze był to pierwszy mecz po zimie, po drugie przed meczem przez dwa tygodnie nie rozegraliśmy sparingu z różnych względów, a po trzecie po ubytkach kadrowych kluczowych zawodników nie wiedzieliśmy na co stać ten zespół. Nie wiedzieliśmy jak zawodnicy zareagują na sytuację organizacyjno-finansową w klubie. Zawodnicy, którzy mieli status wchodzących w poprzedniej rundzie, pokazali, że nie ma ludzi niezastąpionych i też są wartością dodaną naszego zespołu. Sam mecz nie stał na wysokim poziomie i widać było, że obie drużyny nie chciały przegrać. Gospodarze byli więcej w posiadaniu piłki, ale to my mieliśmy więcej sytuacji podbramkowych i jedną z nich wykorzystaliśmy w drugiej połowie po pięknym uderzeniu w okienko Kuby Kaziszyna. Dobrze byliśmy zorganizowani w bronieniu i wygrywamy pierwsze spotkanie. W tabeli jest ścisk i nikt nie odpuści do końca, a my mamy wąską kadrę, dlatego musimy jak najszybciej nazbierać punktów - podsumował spotkanie trener Adrian Napierała.
A teraz złe informacje.
Jaki jest stan faktyczny z pieniędzmi dla stowarzyszeń? Magistrat podpisał umowy na finansowanie zajęć sportowych z programu przeciwdziałania alkoholizmowi. Z tak zwanego „korkowego” mają być co miesiąc wypłacane pieniądze, według godzin zajęć. Pozwala to pokryć częściowy koszt instruktorów, ale kwota ta nie zabezpiecza innych kosztów związanych z organizacją zajęć.
Szczególnie dotkliwie sytuacja ta uderzyła w MKS Lędziny. Klub od lat, oprócz prowadzenia zajęć dla dzieci i młodzieży, utrzymuje boiska i opłaca media w części budynku, który zajmuje. Te koszty - póki co - nie zostały wzięte pod uwagę przez miasto.
Sytuacja wygląda tak, że najlepszy klub piłkarski w powiecie został pozbawiony pieniędzy na stypendia sportowe dla zawodników, opłaty startowe czy organizację meczów.
Zarząd klubu stanął przed egzystencjalnym dylematem - wystartować w rozgrywkach IV ligowych czy sobie odpuścić? MKS postanowił się nie poddawać. Klub próbuje pozyskać pieniądze od sponsorów i innych źródeł. Cała sytuacja bardzo negatywnie wpływa na sport w Lędzinach. Nie wiadomo dlaczego władze miasta bagatelizują ten niezwykle ważny aspekt życia społecznego. Inaczej jest np. w sąsiednim Bieruniu. Tamtejszy burmistrz niedawno pochwalił się przekazaniem na dotacje sportowe 800 tys. złotych! Bieruń dysponuje budżetem na poziomie około 150 mln złotych, a Lędziny 90 mln zł. Proporcjonalnie w lędzińskiej kasie powinno znaleźć się około 450 tysięcy na sport, a jest - 0! Nie bierzemy pod uwagę środków
z „korkowego”, który może uzupełniać ale nie powinien być podstawowym źródłem działalności sportu w mieście wielkości Lędzin.
Podczas lutowej sesji padły stwierdzenia, iż piłka nożna na poziomie czwartoligowym nie jest potrzebna w Lędzinach.
Ci, którzy tak twierdzą powinni się wstydzić za swoje słowa. Gdyby myśleć takimi kategoriami, piłkę nożną powinno się uprawiać tylko w wielkich miastach, bo jedynie tam są pieniądze i środki techniczne pozwalające na utrzymanie drużyn w ekstraklasie i pierwszej lidze. W meczach rundy jesiennej na stadion w Lędzinach przychodziło po kilkaset osób, a kibicowanie MKS-owi stało się ważnym czynnikiem integrującym społeczność miasta.
Piotr Czerniak, działacz sportowy
Jest mi przykro, że tak znany na cały powiat klub sportowy upada z powodu braku porozumienia między radą miasta, a panią burmistrz. Ich teraźniejszy spór rzutuje na przyszłość sportu amatorskiego i młodzieżowego w naszym mieście. Jeśli młodzi piłkarze nie będą mieli perspektywy grania w seniorskiej drużynie odejdą i będą trenować w ościennych miastach.
Edward Urbańczyk, lędziński radny
Budżet przygotowany przez burmistrz miasta najbardziej - niestety - uderzył w MKS Lędziny. Grająca w czwartej lidze drużyna jest wizytówką miasta, a zespoły dziecięce i młodzieżowe odnoszą coraz większe sukcesy i są naszą dumą dając nadzieję na rozwój sportu w Lędzinach. Podejmowane próby rozwiązania sporu nie przyniosły jak dotąd oczekiwanych rezultatów. Światełko w tunelu pojawiło się na ostatniej sesji Rady Miasta, podczas której prezesi klubu przedstawili radnym obecną sytuację i perspektywy na przyszłość. Rozwinęła się ciekawa dyskusja, której efektem było stanowisko radnych niemal jednomyślnie wyrażających wolę ratowania klubu. Teraz piłka jest tylko i wyłącznie po stronie burmistrz Wróbel.
Napisz komentarz
Komentarze