Koniec 2020 r. przynosi nam przyjęcie unijnego budżetu. Jaki Pan oceni tę decyzję?
Ponieważ moja aktywność w Parlamencie Europejskim jest ściśle związana z przemysłem i gospodarką, to chciałbym ocenić to, co wydarzyło się na szczycie przywódców UE właśnie z tej perspektywy. Przyjęcie budżetu pozwala przede wszystkim uruchomić Fundusz Sprawiedliwej Transformacji. Jego wielkość udało się uzgodnić podczas trialogu pomiędzy przedstawicielami Parlamentu
Europejskiego, Rady UE (reprezentowanej przez Prezydencję Niemiecką) i Komisji Europejskiej. Z zawartego porozumienia wynika, że do Polski ma trafić 20% całego budżetu Funduszu, to jest ok. 16 mld zł.
Na co zostaną przeznaczone te pieniądze?
Są tak naprawdę podstawą przemian związanych z realizacją postanowień Europejskiego Zielonego Ładu. Tak więc to istotna wiadomość dla mieszkańców polskich regionów górniczych – Śląska, Zagłębia, Wałbrzycha, Konina, a w przyszłości – choćby Turoszowa czy Bełchatowa. Fundusz Sprawiedliwej Transformacji może zostać przeznaczony m.in. na takie działania jak tworzenie nowych miejsc pracy, inwestycje (również te służące walce ze smogiem), ale także na rekultywację terenów pokopalnianych, szkolenia pracowników czy aktywizację bezrobotnych. To niezwykle ważne, by umożliwić lokalnym interesariuszom, stronie społecznej i politykom realizację projektów transformacyjnych zgodnych z potrzebami i oczekiwaniami mieszkańców każdego kraju, każdego regionu europejskiego. Musimy zaproponować racjonalną przyszłość, wskazać, gdzie ludzie z sektorów schyłkowych znajda pracę, która przecież ma nie tylko wymiar ekonomiczny.
Czyli w wyniku transformacji nikt nie może zostać w tyle.
To przecież jedna z głównych idei powstania UE, opierająca się właśnie na solidarności i wsparciu. Grupa EKR, w której funkcjonuje wielokrotnie postulowała o to, by mądrze zarządzać procesem przekwalifikowania pracowników sektorów, których proces transformacji będzie dotyczył w największym stopniu, by starannie dobrać narzędzia mające ożywić gospodarki właśnie takich krajów jak Polska.
Uczestniczył Pan jako kontrsprawozdawca z ramienia grupy EKR w pracach Komisji Przemysłu PE nad „Nową strategią przemysłową dla Europy”. Jakie były Pana główne postulaty?
Zwracałem uwagę m.in. na konieczność opracowania kompleksowego i rzetelnego raportu na temat stanu gospodarki EU, który ma być podstawą odbudowy w realiach pandemii COVID-19. Dziś musimy przede wszystkim pomóc naszym branżom, naszym firmom wznowić produkcję i zatrudnienie, a dopiero na kolejnym etapie możemy nałożyć na nich dalsze obowiązki i wymagania sprzyjające transformacji gospodarki europejskiej. Sektorem niezwykle ważnym jest przemysł energochłonny i ochrona jego konkurencyjności względem krajów spoza Europy, niespełniających wymogów środowiskowych. Innym ważnym aspektem, który poruszałem jest podkreślenie ważnej roli gazu w europejskim przemyśle. Dlatego cieszyć może fakt, że podczas negocjacji w sprawie Funduszu Sprawiedliwej Transformacji zwiększono środki na infrastrukturę związaną z tym paliwem. To ważne z punktu widzenia transformacji energetycznej.
Nie ma Pan wrażenia, że krąży błędne przekonanie, że nasz kraj jako jedyny sprzeciwia się dbaniu o środowisko?
To bardzo krzywdząca opinia, biorąc pod uwagę twarde dane. Jak podaje Eurostat w Polsce w latach 2006-2018 udział stałych paliw kopalnych w wytwarzaniu energii elektrycznej spadł w największym stopniu w Europie! Zmniejszył się o 13 %, podczas gdy w Niemczech uległ obniżeniu o 11 %, a w całej UE o 10 %. Pamiętajmy, że nasz miks energetyczny wyrasta z historycznych uwarunkowań. My proces obecnie przeprowadzamy i powinniśmy być w nim wspierani, a nie zmuszani do tego, by stać się rynkiem zbytu zakupu taniej energii z państw, które zaczęły swoją transformację w stronę OZE znacznie wcześniej. Dla przykładu Francja rozpoczęła go już w latach 70. Droga ku neutralności klimatycznej Europy: tak!, ale tylko w poszanowaniu specyfiki każdego, w tym naszego, kraju oraz w oparciu o racjonalność.
Jako wiceminister energii uchronił Pan branże górniczą przed bankructwem. Dziś słyszymy, że pomimo tego sukcesu branża jest nierentowna. Czy trwale?
Sytuacja w polskim przemyśle w 2015 była dramatyczna. Z jednej strony ogromne protesty społeczne związane z groźbą likwidacji górnictwa, a z drugiej potrzeba zbudowania miksu energetycznego, który byłby odpowiedzią na wyzwania ekologiczne określone przez Unię Europejską. To czas trudnych rozmów ze stroną społeczną, bankami i inwestorami oraz przedstawicielami UE. W efekcie uzyskaliśmy zgodę na historyczne odchodzenie od węgla z polskiego systemu energetycznego przy wsparciu technologii gazowych, jądrowych czy OZE. Jeśli dziś w koszcie wytwarzania 1 MWh energii z węgla niemal połowa to klimatyczny podatek unijny, to proszę mi pokazać biznes, który w takim modelu będzie rentowny. Modelu, w którym administracyjnie podwyższamy koszt energii z surowca tradycyjnego. W czasie pandemii postulowałem wraz z wieloma innymi osobami o zamrożenie europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2, które dla polskiego przemysłu oznaczają 5,5 mld zł. To środki, które można przeznaczyć na inwestycje, m.in. w polską energetykę, aby stała się bardziej efektywna i ekologiczna. Solidarność europejska powinna uwzględniać różnice i uwarunkowania poszczególnych krajów, a nie zmuszać do decyzji gospodarczych, które będą poszczególne kraje czy regiony pauperyzować.