Wszystko wskazuje na to, że władze miasta tracą kontrolę nad finansami. Nie ma pieniędzy, m.in. na grudniowe wypłaty dla pracowników jednostek podległych magistratowi.
Burmistrz bieżące wydatki po raz kolejny chce pokryć z…obligacji. W ubiegłym roku wyemitowała ich na kwotę 6,5 zł, a w tym za 3,2 mln zł. Gdyby do tego dorzucić kolejne 4,5 mln zł, Lędziny wpadłyby w spiralę długów, a to jest prosta droga do bankructwa i likwidacji gminy.
Wiadomo, że sytuacja dla samorządów nie jest łatwa, ale z okolicznych miejscowości tylko Lędziny wpadły w prawdziwe tarapaty. Sąsiedni Bieruń znajduje się na drugim miejscu ogólnopolskiego rankingu samorządów według „Rzeczpospolitej”. W Imielinie też nie dzieje się nic złego. W dalszym sąsiedztwie znajdują się Orzesze i Łaziska Górne podobne do Lędzin, jeśli chodzi o liczebność i potencjał. Nie płyną stamtąd sygnały alarmowe. Wniosek jest prosty. Jeśli coś złego dzieje się w Lędzinach to nie jest efekt sytuacji zewnętrznej, a skutek złego zarządzania. W mieście coraz częściej mówi się o referendum i konieczności odwołania burmistrz Krystyny Wróbel przed upływem kadencji. Więcej na temat sytuacji Lędzin w grudniowym wydaniu „Naszego Powiatu”.
Napisz komentarz
Komentarze