Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 19 marca 2024 03:06
PRZECZYTAJ!
Reklama

Moto rady - zmagania z aurą

Moto rady - zmagania z aurą

 

Tegoroczna zima dała się kierowcom we znaki zaraz po przyjściu, przypominając, że o tej porze roku jazda samochodem nie jest rzeczą łatwą. Po tym krótkim wstępie – odpuściła, co jednak nie upoważnia nas do braku czujności. Prognozy pogodowe meteorologów są różne, ale musimy pamiętać, że w ciągu kilkunastu, a nawet kilku godzin, warunki mogą się diametralnie zmienić i zaczną się problemy. Zarówno na drogach, jak i w miejscu postoju naszego auta.

 

W pierwszej kolejności problemy mogą mieć ci, którzy parkują pod „chmurką”. A jest ich zdecydowana większość. Stąd też chcę przypomnieć kilka potrzebnych zasad, które znamy, ale przypominamy sobie o nich, kiedy jest już odrobinę za późno. O wielu rzeczach pisałem w poprzednim odcinku „poradnika”, więc niektóre będą się powtarzać, ale od nadmiaru wiedzy głowa nie powinna boleć.

Żeby wyruszyć w podróż, wpierw musimy się dostać do samochodu. Jeśli nie zadbaliśmy o to wcześniej, przy niskich temperaturach możemy mieć z tym problem. Dlatego też pamiętajmy, by przed nadejściem mrozów osuszyć zamki i przesmarować je stosownym preparatem, a z ich wyborem nie powinniśmy mieć problemów, gdyż jest ich cała gama. Nie zapomnijmy też przesmarować uszczelek przy drzwiach, gdyż zbierająca się na nich woda zamarza i wtedy możemy mieć dodatkowy kłopot. Jeśli już zamki pozamarzały, ratunkiem może być odmrażacz. Pod warunkiem, że nie trzymamy go wewnątrz pojazdu. Wstrzyknięcie kilku porcji odmrażacza i odczekanie kilku minut, powinno przynieść efekty. Można też podgrzać zapalniczką kluczyk i sukcesywnie wkładać go do zamka, ale za szybki skutek nie ręczę. W przypadku przymarznięcia uszczelek, w żadnym wypadku nie wolno ciągnąć drzwi za klamkę. Najpierw należy pięścią albo otwartą dłonią ostukać drzwi dookoła tak, by wibracje spowodowały popękanie drobinek lodu. Zazwyczaj to pomaga. Stanowczo odradzam polewanie drzwi i zamków gorącą wodą.

Następna sprawa, to odśnieżenie karoserii i odszronienie szyb oraz lusterek. Odśnieżanie, to kilka minut pracy miękką zmiotką. Pamiętajmy, by zgarniać śnieg z całej karoserii (pozostawienie czapy śniegu na dachu lub masce, stwarza zagrożenie dla innych kierowców oraz naraża nas na mandat), a także lamp i tablic rejestracyjnych. Z kolei szron z szyb, to znów praca skrobakiem lub korzystanie z odmrażaczy w płynie lub aerozolu. Najpewniejszy jest jednak skrobak. Zdarza się, ze mróz po opadach mżawki zamienia nasz pojazd w lodowe igloo. Chcąc ściągnąć warstwę lodu z szyby, należy uruchomić silnik i puścić strumień powietrza na szybę. Po kilku minutach lód zacznie odchodzić od szyby. Nie zapomnijmy też o wycieraczkach. By nie uszkodzić zbierających wodę, śnieg i brud gumek, należy je delikatnie podważyć skrobakim i powoli odrywać od szyby, a potem dokładnie zeskrobać pozostający tam lód. Wtedy będziemy pewni, że po ich włączeniu, wykonają swoje zadnie. Pamiętajmy również o odszronieniu lusterek. Jeśli nie są podgrzewane, wykorzystajmy skrobak lub odmrażacz. Aha! Odszraniamy wszystkie szyby w stu procentach - dobra widoczność!!!

Wsiadając do samochodu, pamiętajmy o omieceniu butów ze śniegu. Topniejący śnieg szybko osiada na szybach jako para, ograniczając tym samym widoczność. Dobrze jest rzucić pod nogi stare gazety, które szybko wchłaniają wodę, a tym samym mamy mniej problemów z zaparowanymi szybami. Jadąc samochodem bez klimatyzacji, co jakiś czas dobrze jest uchylić szybę, by przewietrzyć wnętrze pojazdu. Para wodna znika błyskawicznie.

Bywa, że nie najmłodszy już akumulator odmawia posłuszeństwa i powstaje problem, jak uruchomić silnik. W starszych pojazdach robiło się to na tzw. „pych”. W samochodach nowej generacji ten sposób uruchamiania silnika jest niedopuszczalny. Potrzebne są kable rozruchowe i życzliwy kierowca, który „pożyczy” prądu z własnego samochodu. Przy „pożyczkach” pamiętajmy o kolejności zapinania i odpinania kabli.

Podczas długiej, zimowej podróży, gdy została nam 1/3 baku paliwa, starajmy się zatankować. Do pełna. Może się zdarzyć, że utkniemy w korku na kilka godzin i ogrzewanie wnętrza samochodu będzie koniecznością. Sam kiedyś stałem w takim korku i wtedy dopiero doceniłem zalety ogrzewania kabiny.

Jerzy Paja


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama