To bramki – jedna znajduje się na początku odcinka trasy, a druga na jego końcu. Na obu zamontowane są urządzenia rejestrujące pojazd i w ten sposób obliczana jest jego średnia prędkość na danej tracie. Odcinkowy pomiar prędkości ma tę przewagę nad fotoradarami, że nie można minąć bramki jadąc wolno i przyśpieszyć. To nie pomoże uniknąć mandatu jak w przypadku fotoradaru.
Canard czyli jednostka Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego rozbudowuje system zarówno OPP jak i fotoradarów. Nowe kamery n bramkach łapią już kierowców na drogach S7 i A4.
8 kilometrów
Co do A4 to chodzi o okolice Wrocławia. To aż 8-kilometrowy odcinek między węzłami Kostomłoty a Kąty Wrocławskie. Samochody mogą jechać tam maksymalnie 110 km/h.
Nowością jest nie tylko to, że OPP jest, ale fakt, że to pierwszy taki system na autostradzie w Polsce. Dodatkowo urządzenia są tak zaawansowane, że śledzą pojazdy na dwóch pasach ruchu jednocześnie.
Odcinkowy pomiar prędkości jest też na S7 w miejscowości Białobrzegi. W ciągu miesiąca namierzył ponad 9 tys. wykroczeń, czyli ok. 300 dziennie.
Jeden z kierowców przy ograniczeniu do 120 km/h jechał fordem ze średnią prędkością 172 km/h. Oznaczało to dla niego 1500 zł mandatu i 13 punktów karnych.
Na tym jednak nie koniec. GITD już w blokach czeka na uruchomienie dwóch kolejnych lokalizacji. Odcinkowy pomiar prędkości nowej generacji zamontowano w woj. lubuskim w miejscowości Białcz – tam kamery skontrolują ponad 3 km drogi wojewódzkiej nr 132 – ostrzega dziennik.pl i wylicza jeszcze, że OPP ustawiono także w województwie zachodniopomorskim nad trasą Łubianka/Brynka. - Po uruchomieniu przyłącza elektrycznego kamery w obu lokalizacjach przejdą testy, a następnie zaczną rejestrować wykroczenia – czytamy.
Napisz komentarz
Komentarze