Radni próbowali udaremnić tę transakcję. Radny Sebastian Zimnal złożył wniosek o wycofanie działki ze sprzedaż. Zdobył nawet większość głosów, ale na burmistrz miasta nie zrobiło to wrażenia. Sprzedaż tej działki została nawet zapisana po stronie dochodowej budżetu. Ta determinacja na razie nie została nagrodzona, bo do pierwszego przetargu nie zgłosił się ani jeden oferent.
Sprawa wygląda co najmniej dziwnie.
Z jednej strony burmistrz chce sprzedać działkę w centrum miasta przy ul. Długosza, ale z drugiej nie reklamuje tego przetargu. W dzisiejszych czasach nie da się sprzedać żadnej nieruchomości bez promocji w branżowych portalach i regionalnych mediach. Nikt się nie zgłosił się do pierwszego przetargu, a to oznacza, że w kolejnym podejściu cena wywoławcza zostanie mocno obniżona. Mowa jest o prawie 5,4 hektarach. Przyjmując nieaktualną już cenę wyjściową z pierwszego przetargu (3,6 mln zł, czyli 66 zł za metr kwadratowy) można się zastanawiać, czy to jest dobry interes. W internetowej porównywarce, cena metra kwadratowego działki w Lędzinach nie schodzi poniżej 130 zł, a dodatkowym atutem wystawionego na sprzedaż gruntu jest jego położenie. Ziemia w centrum miasta zawsze jest droższa.
Sytuacja na rynku nieruchomości nie jest teraz dobra dla sprzedających.
Ruch w interesie jest mały. Chętni na zakup domu czy mieszkania nie mają zdolności kredytowej, a nawet jeśli mają to odsetki bankowe są tak wysokie, że i tak wolą poczekać. Jaki jest sens w pozbywaniu się teraz gminnego majątku? Dlaczego nie wystawiono działek na sprzedaż, gdy był boom na nieruchomości?
Rozważmy jednak sytuację, że transakcja się powiedzie. Ktoś kupi działkę i wybuduje na niej bloki. Porównując średnie standardy zabudowy, może tam powstać około 300 mieszkań.
W dzisiejszych czasach samochody nie są luksusem. Standardem jest, że swoim autem jeździ większość dorosłych Polaków. Śmiało można więc przyjąć, że w tej części miasta pojawi się 600 kolejnych samochodów. Czy dojazdowa, wąska droga wewnątrz osiedla jest w stanie obsłużyć ruch nowych mieszkańców, dojeżdżających i wracających z pracy?
W większości samorządów dobrym zwyczajem jest nie podejmowanie poważnych decyzji w roku wyborczym.
Nie wiadomo, czy burmistrz Krystyna Wróbel obroni stołek. Wsłuchując się w społeczne nastroje wiele wskazuje na to, że Lędziny czeka zmiana warty. Wyprzedawanie za pół ceny gminnego majątku trudno ocenić inaczej, niż robienie pod górkę ewentualnemu następcy.
Radny Sebastian Zimnal
Trochę się dziwię postawie niektórych radnych. Na przykład Bogumiła Stolecka, która została wybrana głosami mieszkańców osiedla Długosza, nawet nie wzięła udziału w głosowaniu nad wycofaniem działki ze sprzedaży. Nie boi się, że wąska droga osiedlowa zostanie rozjechana przez ciężarówki dojeżdżające na plac budowy? Co z bezpieczeństwem mieszkańców?
Napisz komentarz
Komentarze