Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 00:44
PRZECZYTAJ!
Reklama

Jerzy Mantaj: czuję wielki sentyment do naszej „Matyldy”

Jerzy Mantaj: czuję wielki sentyment do naszej „Matyldy”

 

W 1842 roku pomiędzy kolonią Anhalt a wsią Lędziny natrafiono na węgiel kamienny. Henryk, książę pszczyński, polecił zbudować szyb badawczy, aby sprawdzić grubości węglowego pokładu i ustalić, czy jego wydobycie będzie opłacalnym. Wiosną 1843 roku potwierdzono, że węgiel zalega 14 lachter, czyli zaledwie 23 metrów pod powierzchnią ziemi, a jego grubość to 1 i 7/8 tej miary, zatem ok. 3,2 m. Z przerwami, powodowanymi dużymi dopływami wody do szybu i chodników, starano się wydobywać w tym miejscu, zwanym szybem „Matylda” węgiel gruby, kostkę i miał. Aż do 1845 roku, kiedy kopalnię, która przybrała nazwę „Heinrichsfreude” (Radość Henryka) zamknięto jako nieopłacalną.

Pół wieku później powstała na tzw. Kępie, nowa kopalnia „Heinrichsfreude II”, którą w latach dwudziestych XX wieku przemianowano na kopalnię „Piast” w Lędzinach. Funkcjonowała do 1972 roku, kiedy włączono ją w struktury nowej lędzińskiej kopalni „Ziemowit”. Natomiast nazwę „Piast” nadano nowej kopalni w Bieruniu.

Początki lędzińskiego górnictwa wiążą się jednak z Henrykiem, ks. Anhaltu-Pless i wdzięcznym kobiecym imieniem - Matylda, którym ochrzczono pierwszy kopalniany szyb. Przeszłością lędzińskiego górnictwa żywo interesuje się Jerzy Mantaj, obecnie członek Zarządu Powiatu, który podkreśla, że to także kawał jego życia zawodowego.

- Jak to było z tą „Matyldą” w pańskim życiu?

- Czuję wielki sentyment do naszej „Matyldy”. Na lędzińskim „starym Piaście” pracowałem w latach 1966-1972, jeszcze zanim zatrudniłem się w bieruńskiej kopalni „Piast”, zwanej odtąd „nowym Piastem”. Z zawodu jestem inżynierem górniczym i okna z pokoju w pracy wychodziły niemalże wprost na ten szyb. Dzisiaj „Matylda” wraca, za sprawą jej poszukiwań oraz działań zmierzających do upamiętnienia „starego Piasta”.

- Na czym te działania polegają?

- Od dłuższego czasu zabiegam o to, aby w budynku przy Lędzińskiej 24, pojawiły się pamiątki po przeszłości tego miejsca. Coraz mniej ludzi o tym wie i pamięta, odchodzą Ci, którzy tu niegdyś pracowali. Brakuje mi choć symbolu, który będzie przywodził na myśl górniczy charakter tego miejsca. Chodzi mi o to, żebyśmy zachowali w zbiorowej pamięci fakt, że tu niegdyś była lędzińska „gruba”. Powiat zmierza do stworzenia w tym miejscu Izby Pamięci, odbył się też konkurs dla młodzieży poświęcony stuosiemdziesięcioletniej historii lędzińskiego górnictwa. Pierwsze kroki zostały podjęte. Zdając sobie sprawę z tego, że ta mała rewitalizacja nie powiedzie się bez wsparcia Rady Powiatu, zabiegam o ich przychylność i jestem przekonany, że znając ważkość tematu pomogą. Działania w tej sprawie wpisują się w wieloletnie już starania powiatu o zabytki, który wsparł roboty konserwatorskie choćby przy „Walencinku”, czy odrestaurował szereg przydrożnych krzyży i figur, jak naszego św. Nepomucena w Lędzinach, którego rewitalizację przez lata pilotował Marek Spyra.

- Wsparcie powiatu to jedno, ale nie działa przecież pan sam?

- Korzystając z okazji, chciałbym podziękować za wsparcie naszemu niezastąpionemu regionaliście Alojzemu Lysko i Tomaszowi Sklorzowi . Wdzięczność winien jestem również zmarłemu niedawno mojemu kuzynowi Bogusławowi Żogała, który użyczył nam masę materiałów poświęconych lokalnemu górnictwu i bezcennych wskazówek, dzięki którym udało się zlokalizować miejsce, w którym w 1842 roku wydrążono szyb „Matylda”, a które chcemy upamiętnić szczególnie. Myślimy o jakiejś przestrzennej formie, kojarzącej się z miejscem i jego funkcją.

- Słyszałem jeszcze o jakimś zegarze…

- Budynek na Lędzińskiej 24 miał niegdyś zegar, który wyznaczał czas górnikom. Mam nadzieję, że już wkrótce zegarowa tarcza wróci na trójkątny fronton, wieńczący centralną cześć gmachu dzisiejszego Powiatowego Centrum Społeczno-Gospodarczego. Jestem przekonany, że będzie przypominał tamte czasy i ponownie nam liczył sekundy, minuty i godziny upływającego nieuchronnie czasu. Niech przypomina o przeszłości i budzi refleksję o tym miejscu.

Z Jerzym Mantajem, radnym i członkiem Zarządu Powiatu Bieruńsko-Lędzińskiego z Lędzin rozmawiał Mirosław Leszczyk. Do tematu wrócimy.

Na zdjęciu – symboliczny moment poszukiwania pozostałości po szybie Matylda. W pracach wzięli udział geodeci i przedstawiciele KWK Ziemowit.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama