Wielkie, piękne, drewniane rzeźby wykonane z okazji 850 urodzin Lędzin, najpierw zniknęły, a teraz się „odnalazły” - pocięte na kawałki w lasku na Hołdunowie. Sprawą zajęła się policja.
W 2010 roku, z okazji 850 rocznicy powstania Lędzin ówczesny burmistrz Wiesław Stambrowski zorganizował plener rzeźbiarski. Przyjechali artyści z Polski, a także ze Słowacji. Powstało pięć niepowtarzalnych, drewnianych monumentów. Rzeźby przedstawiające Karola Miarkę, Rycerza Jaksę, Skarbnika, św. Klemensa i Anioła stanęły na skwerze przy urzędzie miasta. Powstała niezwykła przestrzeń edukacyjno-rekreacyjna. Miejsce to szczególnie upodobali sobie rodzice z dziećmi, a osoby spoza miasta chętnie robiły pamiątkowe zdjęcia na tle rzeźb. Mieszkańcy Lędzin nie kryli dumy, ponieważ w żadnej innej, pobliskiej miejscowości nie było takich atrakcji. Drewniani „strażnicy” szybko stali się jedną z rozpoznawalnych marek wizerunkowych miasta. Mieszkańcy szczególnym sentymentem darzyli figurę Karola Miarki, patrona Szkoły Podstawowej nr 1. To autor powieści „Szwedzi w Lędzinach”. Książka powstała w 1862 roku, a kilka lat później została wydana w Piekarach Śląskich. Miarka był nauczycielem w Lędzinach, a spędzony tu czas oraz zasłyszane przekazy i legendy, natchnęły go do napisania jednej z ciekawszych powieści w jego dorobku.
W każdym, dobrze zarządzanym mieście takie rzeźby stałyby się oczkiem w głowie władz i ważnym elementem strategii promocyjnej. Miarka i jego drewniani towarzysze mieli jednak dziejowego pecha.
Rzeźby zostały usunięte na czas remontu Urzędu Miasta. Nie budziło to niczyjego niepokoju. Część mieszkańców wierzyła, że ten czas zostanie wykorzystanie na konserwację i prace renowacyjne. Remont się jednak skończył, a rzeźby nie wróciły na swoje miejsce. Na lędzińskich i nie tylko portalach społecznościowych rozgorzała na ten temat dyskusja. Sprawą zainteresowali się miejscy i powiatowi radni. Finał poszukiwań okazał się smutny, a dla wizerunku miasta wręcz katastrofalny. Pocięte piłą spalinową fragmenty rzeźb odnaleziono w lasku za Urzędem Miasta. Sprawą zajęła się policja, a my będzie wracać do tego niewyobrażalnego skandalu.
Mirosław Leszczyk (wypowiedź z profilu facebookowego)
Od pewnego już czasu kolejne osoby pytają mnie, kiedy ponownie zostanie zainstalowanych, na placu przy Urzędzie Miasta Lędziny, pięć plenerowych rzeźb drewnianych, które znalazły się tam w 2010 roku w ramach międzynarodowego pleneru rzeźby monumentalnej w drewnie, zorganizowanego przez ówczesne władze miasta w ramach uroczystych obchodów 850-lecia miasta Lędziny. Odpowiadam pytaniem: A dlaczego właśnie mnie o to Pan(i) pyta? Niestety, nie wiem! Też chciałbym się tego dowiedzieć. W związku z powyższym zadaję publicznie pytanie władzom naszego miasta (Urzędowi Miasta i Radzie Miasta): Kiedy wreszcie wspomniane rzeźby monumentalne wrócą na swoje miejsce ? A jeśli tam nie wrócą, to jakie jest ich aktualne przeznaczenie?
Jan Kasprzyk, prezes Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Książek
Wszystkie rzeźby zostały wywiezione na czas remontu. Podano jednak informację ,że rzeźby są oddane do konserwacji, a po zakończeniu prac miały być ustawione ponownie na starym miejscu. Stało się zupełnie inaczej. Rzeźby wraz z ławkami dziwnym trafem nie zostały do dzisiaj ponownie ustawione. Cały czas mieliśmy nadzieję, że sprawa się wyjaśni i rzeźby te się jednak odnajdą i powrócą na stare miejsce! Myśleliśmy, że w obecnej sytuacji z braku funduszy na cokolwiek (w tym i na konserwację) sprawa się odwleka, ale kiedyś powróci do stanu sprzed tych kilku lat. Jednak kilka dni temu czysto przypadkowo pojawiła się informacja dotycząca znalezienia w lasku na Hołdunowie pociętej sterty drewnianych elementów rzeźby. Nie mogliśmy w to uwierzyć, ale z grupą innych osób uczestniczących przed laty w plenerze rzeźbiarskim stwierdziliśmy, że część drewnianych pociętych kawałków to bez wątpienia rzeźba Karola Miarki! Dlatego osobiście w imieniu Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Książek złożyłem zawiadomienie w tej sprawie w tutejszej Komendzie Policji. Sprawa ta naszym zdaniem powinna być wyjaśniona przez odpowiednie służby. Ktoś chyba w Mieście Lędziny za tego typu sprawy odpowiada! Są pewne określone procedury prawne, dlatego mamy nadzieję, że Komendant Policji szybko rozpocznie konkretne działania w tej sprawie.
Marek Spyra, radny powiatowy
Tak jak i innych zastanawiało mnie od dłuższego czasu, co Urząd Miasta zrobił z rzeźbami upamiętniającymi 850. rocznicę Lędzin. Myślałem, że ich nieobecność jest chwilowa i celowa, po to aby stworzyć nową przestrzeń publiczną przy Urzędzie Miasta. Informacja o ich pocięciu, a więc zniszczeniu jest w pewnym sensie abstrakcyjna. Nie spotkałem się dotychczas ani razu, by w taki sposób traktować dzieła sztuki i rzeźby. Tym bardziej, że powód ich powstania i postacie przedstawione przez artystów symbolizują naszą historię. To wszystko zbiega się w czasie z zakończoną renowacją figury św. Floriana w Bojszowach oraz z finalizacją prac przy figurze św. Jana Nepomucena, finansowanych w ramach powiatowego programu renowacji zabytków. Powiat i liczni sponsorzy przeznaczyli ponad sto pięćdziesiąt tysięcy na renowację obu zabytkowych figur. Do tego wpisano rzeźby do wojewódzkiego rejestru zabytków, przygotowano kompleksową dokumentację figur i renowacji oraz przeprowadzono prace renowacyjne. Przy czym lędziński Nepomuk to tylko jedna z blisko 20 dotacji, które powiat w minionych kilku latach przeznaczył na ratowanie naszych powiatowych zabytków. Dlatego przeraża mnie ten olbrzymi dysonans. Z jednej strony mamy powiat i instytucje wojewódzkie wspierające ratowanie zabytków, a z drugiej strony urząd miasta i pocięte figury. Nie wiem czy rzeźby te pocięto na zlecenie urzędu czy zrobił to ktoś bez wiedzy urzędu i władz miasta, ale fakt, że znajdowały się na działce miejskiej, bezpośrednio przy Urzędzie Miasta pozwala oczekiwać od władz miasta, że będą dbały o przedmioty świadczące o naszej historii.
Napisz komentarz
Komentarze