Trup w każdej szafie to tytuł kultowej czeskiej komedii. W życiu mówi się tak na sytuację, kiedy ktoś przejmuje jakąś instytucję, a zamiast porządku zastaje same problemy.
Wszystko wskazuje na to, że pierwsze miesiące urzędowania nowego burmistrza Lędzin upłyną głównie na… sprzątaniu.
Jednym z problemów, który musi rozwiązać to pieniądze, jakie miasto musi zapłacić zwolnionej wbrew przepisom pracownicy. To stara sprawa, sięgająca początków urzędowania Krystyny Wróbel. Nowa burmistrz postanowiła zwolnić pracownicę, która była jednocześnie przewodniczącą „Solidarności” w Urzędzie Miasta Lędziny. Nie pozwalają na to przepisy. Szefowie związków zawodowych z mocy ustawy są objęci szczególną ochroną stosunku pracy. Muszą być chronieni, ponieważ w obronie pracowników często narażają się swoim szefom. Nie bacząc na to, w kwietniu 2016 roku Krystyna Wróbel zwolniła dyscyplinarnie urzędniczkę. Zrobiła to wiedząc, że szefowa „Solidarności” podlega szczególnej ochronie prawnej.
Rzecz jasna, sprawa trafiła do Sądu Pracy.
Rozprawy ciągnęły się długo, ponieważ obie strony odwoływały się od wyroków. Ostateczny, prawomocny wyrok zapadł w Sądzie Okręgowym w Katowicach w styczniu 2021 r. Orzeczono, iż zwolnienie pracownika odbyło się bez podstawy prawnej - właśnie ze względu na ochronę związkową. Sąd nakazał przywrócić urzędniczkę na poprzednio zajmowane stanowisko i zapłacić wynagrodzenie za czas pozostawania bez pracy.
Jedyne co powinno wtedy zrobić miasto to zapłacić pieniądze, ponieważ było jasne, że orzeczenia sądowe w tej sprawie zapadają na korzyść zwolnionej bezprawnie urzędniczki. Każdy dzień zwłoki zwiększał jedynie kwotę odsetek. Niestety Krystyna Wróbel nie zrobił w tej sprawie nic. Aż w końcu w lutym tego roku, Sąd Okręgowy w Katowicach zasądził od miasta na rzecz urzędniczki 185 330 złotych wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie, które wynoszą już około 60 tys. zł.
Miasto nie ucieknie od tego wyroku.
Jeśli nie zapłaci dobrowolnie, sprawą zajmie się komornik a to oznacza dodatkowe, wysokie koszty.
Urzędnicza arogancja i nieznajomość prawa będzie kosztować lędzinian ćwierć miliona złotych. Za takie pieniądze można postawić solidny plac zabaw. To nie jest zapewne ostatnia tego typu sprawa, ponieważ nowy burmistrz dopiero zaczął porządkowanie szaf w lędzińskim magistracie. (fil)
Napisz komentarz
Komentarze