Pisaliśmy już o tym na naszych łamach. Przypomnijmy, że Klasztor Boromeuszek w Lędzinach jest jednym z najcenniejszych obiektów historycznych w naszym powiecie, o wielkim znaczeniu emocjonalnym, religijnym i sentymentalnym. Po prawie stu latach świetności, nadeszły jednak trudne czasy. Zgromadzenie Boromeuszek z powodu braku powołań i problemów finansowych, postanowiło sprzedać budynek klasztoru. W tej sytuacji zawiązała się grupa społeczników, radnych i działaczy samorządowych, która zebrała ponad 2000 podpisów nie tylko z Lędzin, ale także Bierunia, Imielina, Bojszów, Chełmu Śląskiego i innych miejscowości. Zaapelowali, aby obiekt przejęła gmina, powiat lub inna instytucja państwowa, która zachowałaby ten cenny zabytek na cele publiczne.
Niestety, było już za późno.
Na początku września jeden z portali ujawnił, że siostry sprzedały klasztor komuś z rodziny lędzińskiego radnego Pawła Wanota, który należy do grupy wspierającej burmistrz Krystynę Wróbel. Do dziennikarzy odezwali się prawnicy reprezentujący stronę kupującą z absurdalnym żądaniem wycofania tej informacji. W takich sprawach nie da się mediom zamknąć ust. Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, kto kupił obiekt, który ma dla nich ogromną wartość emocjonalną i historyczną. Poza tym, skoro ogólnopolskie media mogą bezkarnie tropić majątki rodzin polityków, takie samo prawo mają lokalne portale, bo samorządowcy też są osobami publicznymi. Nie byłoby nic podejrzanego w tym, że klasztor kupiła rodzina radnego, gdyby nie zaskakujący ruch Krystyny Wróbel, burmistrz Lędzin.
Na naszych łamach często piszemy o trudnej sytuacji Lędzin. Miasto fatalnie wypada we wszelkich rankingach samorządowych, a pod względem zarządzania i tempa rozwoju, odstaje od pozostałych gmin naszego powiatu. Problemy finansowe rzutują na wiele dziedzin życia społecznego. Najlepszym, a raczej najgorszym przykładem jest brak wsparcia dla sportowej wizytówki miasta, piłkarzy MKS Lędziny, którzy przeżywają ogromne problemy w czwartej lidze. Niedawno na miejskiej stronie internetowej ukazało się dosyć kuriozalne oświadczenie dyrektorów miejskich placówek, że nie brakuje im niczego. Nie trzeba być specem od pijaru, aby się zorientować, że takie informacje nieudolnie maskują jakieś problemy.
Mimo trudnej sytuacji, burmistrz Krystyna Wróbel przygotowała projekt uchwały, która ma uruchomić miejski program renowacji zabytków.
Jest to bardzo szczodra oferta. Program miałby pokryć 100% kosztów renowacji. W uchwale nie podano kwoty minimalnej ani maksymalnej. Nie wspomniano też o procedurze opiniowania przez fachowców, radnych czy stowarzyszenia społeczne. Jednym słowem są to pieniądze, które burmistrz może dać po swoim uważaniu. Sprawa jest ciekawa ze względu na strukturę miejskich zabytków. W mieście jest pięć obiektów o znaczeniu historycznym. Cztery należą do gminy lub kościoła, a jeden - były klasztor Boromeuszek - trafił w ręce prywatne. Zabytki kościelne otrzymały niedawno wsparcie ze strony rządowych programów. Obiekty miejskie są wyłączone z programu, bo gmina musiałaby pisać sama do siebie wniosek. Najlepiej kryteria projektu uchwały spełnia jedyny, lędziński zabytek, który niedawno przeszedł w ręce prywatne. Szerzej wrócimy do tego tematu na łamach najbliższego numeru gazety „Nasze Lędziny”.
Napisz komentarz
Komentarze