Zaskoczeniem i swego rodzaju sensacją było uczestnictwo w imprezie górnika z kopalni w Alabamie, Philipa K. Saundersa. Krzysztof Krasucki, dyrektor kopalni Piast-Ziemowit wręczył mu pamiątkową figurkę wykonaną z jednej bryły węgla, a wszyscy odśpiewali znany szlagier Sweet Home Alabama.
Przy ławie była również okazja do porozmawiania o stanie amerykańskiego górnictwa.
W Stanach Zjednoczonych miks energetyczny zmienia się błyskawicznie. W 2001 roku aż 51% energii pochodziło tam z węgla. Dzisiaj to już zaledwie 16,2%. Przekłada się to na zmianę zatrudnienia w górnictwie, które spadło z ok. 100 tys. osób do ok. 40 tys. Kopalnia Warrior Met Coal wydobywa węgiel koksujący również głębinowo, kilkaset metrów pod powierzchnią. I to właśnie kontakty biznesowe sprawiły, że dzięki firmie Becker-Warkop z Świerklan, wiodącemu producentowi maszyn i urządzeń dla górnictwa, Philip Saunders trafił na karczmę piwną do Bierunia.
I jak sam powiedział, mieszkańcy Alabamy i Polacy są podobni. Podoba mu się nasza duma i podejście do życia. Również religijnie i kulturowo, widoczne są olbrzymie podobieństwa. Blisko 90% procent mieszkańców to chrześcijanie, jednak aż 49% to ewangeliccy protestanci.
Górnictwo stworzyło fundament rozwoju
ziemi bieruńsko-lędzińskiej
Rozmowa z Markiem Spyrą, wiceprzewodniczącym Rady Powiatu Bieruńsko-Lędzińskiego.
- Jest pan z zamiłowania lokalnym historykiem.
- Tak, uwielbiam zagłębianie się w meandry naszej przeszłości. Bardzo często udaje się z nich wyłuskać wiele ciekawych nowinek i faktów, które wielu naszym mieszkańcom są mało znane lub zapomniane.
- Miał pan okazję współpracować kiedyś z Rafałem Bulą.
- Tak. Jeszcze w czasach, gdy pracowałem w lędzińskim urzędzie miasta, Rafał Bula, rodowity lędzinian pracował nad swoją książką „Unicestwieni przez wojnę i kłamstwo”. I chociaż za sprawą swojej żony osiadł w Chełmie Śląskim był wówczas częstym bywalcem w Lędzinach. Ten były górnik lędzińskiej, nieistniejącej już kopalni Piast pozostawił po sobie historyczną schedę i książki, które kiedyś być może będą podręcznikami lokalnej historii. Przedmiotu dziś nieistniejącego, a który powinien być albo obowiązkowy, albo przynajmniej dobrowolny. Znajomość naszych korzeni i lokalnych uwarunkowań oraz historii powinna być o wiele ważniejsza, niż studiowanie historycznych faktów dotyczących abstrakcyjnych dla nas miejsc na świecie.
- Dlaczego to tak ważne?
- Warto wiedzieć co było przed nami i dlaczego nasze miasto wygląda tak, a nie inaczej. Rafał Bula właśnie w swoich kronikarskich zapisach, w książce „Z dziejów górnictwa węglowego w Lędzinach” ujął te wszystkie rzeczy. Co więcej za sprawą zgromadzonych poniemiecki map, możemy również poznać ówczesne zamiary inwestycyjne, które chociaż się nie spełniły stanowią nawet dzisiaj interesujące fakty, jak choćby obwodnica Hołdunowa, która miała zapewnić transport węgla niezależną drogą. Albo planowane przez Hitlera połączenie autostradowe Berlin-Moskwa, które miało przebiegać przez Lędziny! Wiele takich ciekawostek kryje się w książkach Rafała Buli.
- Rozpoczęliśmy okres Barbórkowy. Jak górnictwo historycznie wpłynęło na nasz powiat?
- Gminy tworzące dzisiaj Powiat Bieruńsko-Lędziński od blisko dwóch wieków związane są z górnictwem. To właśnie rozwój tej branży zamienił małe wioski w prężnie rozwijające się miasteczka. Szczególnie lata 70. i 80. to czas powstania nowych, dużych osiedli. To wtedy nastąpiła olbrzymia zmiana demograficzna i w pewnym sensie etniczna. Lokalna społeczność zmieszała się z osobami przybyłymi tutaj do pracy z całego kraju. Zaczęto budować nowe szkoły, kina, sklepy. Na przykład w Bieruniu Starym jeszcze w roku 1827 mieszkały zaledwie 784 osoby, w tym kilkanaście procent Żydów. Sto lat później było tu już blisko trzy tysiące osób. Liczba ta eksplodowała w całym połączonym Bieruniu wraz z budową kopalni i rozwojem górnictwa, a miasto liczy dziś blisko 20 tys. osób.
- A jak wyglądało to z Lędzinami?
- Było bardzo podobnie. Jeszcze 90 lat temu Lędziny liczyły zaledwie 3456 mieszkańców. Rozwój górnictwa zamienił tę małą osadę w blisko 17-tysięczne miasteczko, a więc w ciągu kilku dekad nastąpił wzrost mieszkańców o 500%. To tak jakbyśmy chcieli sobie dzisiaj wyobrazić, że w 2100 roku Lędziny będą liczyły prawie 100 tys. mieszkańców. Myślę, że nadsztygar Brucker, który w 1842 roku odnalazł pośród drzew pierwszy trzymetrowy pokład węgla, nawet w snach nie wyobrażał sobie, że jego odkrycie zamieni małą wówczas wioskę w 17-tysięczne miasteczko.
- Pierwsza kopalnia, w pewnym sensie nadal istnieje.
- To prawda. Rok później, w 1843 r., rozpoczęto wydobycie, a na cześć ówczesnego władcy pszczyńskiego Jana Henryka Hochberga pierwszą kopalnię nazwano Heinrichsfreude Grube, czyli Radość Henryka. To właśnie budynki po tej kopalni stały się wyremontowaną siedzibą starostwa w Lędzinach, a trzy lata temu dzięki kilkunastomilionowej inwestycji w budynku starej maszyny wyciągowej powstało nowoczesne Centrum Usług Społecznych. Myślę, że zarówno mieszkańcy jak i samorządowcy z takich faktów powinni być bardzo dumni. Jednak w pewnym sensie to właśnie za sprawą takich historycznych książek, jak dwie górnicze kroniki Rafała Buli, poznajemy wartość takich miejsc. Rozumiemy jak wiele historycznie im zawdzięczamy i dlatego powinniśmy starać się je zachować, by stanowiły żywe zapisy naszej historii. Bo czy dzisiejsza młodzież potrafi sobie wyobrazić konne furmanki pełne węgla, przemierzające stare nieutwardzone uliczki Lędzin i Bierunia, zmierzające w kierunku austriackiej granicy na Wiśle? Kto dzisiaj pamięta o planach budowy napowietrznej linowej kolejki do transportu węgla lub galernikach ładujących ręcznie węgiel, który następnie transportowany był Wisłą.
Kończąc dedykują naszym Górnikom Barbórkowy wiersz:
Aby dobrze Wam się pracowało,
aby z uśmiechem na powierzchnię się wracało,
aby poczucie zmęczenia satysfakcji ustępowało,
aby Waszą prace powszechnie się doceniało!
Napisz komentarz
Komentarze