Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 20:25
PRZECZYTAJ!
Reklama

Z miłości do biżuterii czyli... mała Antwerpia w Lędzinach

Jedną z naszych najciekawszych realizacji były rękawice bramkarskie z 18 karatowego złota z diamentami. Taki prezent przygotowali koledzy Artura Boruca, na zakończenie jego kariery. Rozmowa z Piotrem Wołowikiem, rzeczoznawcą diamentów
Z miłości do biżuterii czyli... mała Antwerpia w Lędzinach

 

- Antwerpia w Lędzinach - podobno takie pojęcie pojawia się w branży jubilerskiej i złotniczej. Powiedz nam coś więcej na ten temat.

- (śmiech) Słyszałem takie określenie parę razy, ale najczęściej od sąsiada mieszkającego obok mnie (przy okazji - pozdrawiam Łukasza!). Antwerpia to miejsce, przez które przepływa około 80% światowego handlu diamentów oszlifowanych. Myślę, że stąd to określenie, choć zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Jeszcze trochę nam brakuje to Antwerpii, ale trzeba patrzeć do przodu, więc może kiedyś...

- Jak to się stało, że powstał taki ładny salon jubilerski w skromnych Lędzinach?

- Czy ładny? Może ładny, ale to jeszcze nie taki jaki mamy w planach. Na pewno możemy się pochwalić tym, że jest to jeden z najbardziej nowoczesnych w Polsce. A jak to się stało? Po prostu po wielu latach handlu złotem, biżuterią i diamentami stwierdziliśmy, że chcemy, aby ludzie przychodzili do salonu jubilerskiego, który jest odpowiedni na dzisiejsze czasy. To, że jesteśmy w skromnym mieście nie przeszkadza nam w handlu z ludźmi z całej Polski. Ostatnio pan z Lublina przyjechał po pierścionek zaręczynowy (także pozdrawiamy). Zamówienia na pierścionki zaręczynowe i obrączki składają ludzie mieszkający nawet w Holandii. Mamy stronę internetową, można się z nami kontaktować telefonicznie, przez media społecznościowe itd. Nie ma żadnych ograniczeń w korespondowaniu z nami i składaniu zamówień.

- Co ma nowoczesny salon, a czego nie mają standardowe sklepy jubilerskie?

- Dobre pytanie, więc będzie obszerna odpowiedź. Chcemy odejść od takiego podejścia, które było powszechne w latach 90., a jest utrzymywane do dzisiaj u „jubilerów-złotników”. Kiedyś było tak, że złotnik produkował, handlował i w sumie prowadził sklep. Moim zdaniem tak dzisiaj nie można i nie powinno się prowadzić tego biznesu. Oczywiście są takie sklepy. Mają je przeważnie starsi złotnicy i chcę, aby jak najdłużej byli na rynku, ponieważ dużo im zawdzięczam. To nie ich wina, że kiedyś było inaczej, a dzisiaj wszystko poszło do przodu. Dzisiaj są inne czasy. Klient chce być obsłużony na odpowiednim poziomie, lubi pooglądać na stronie internetowej. Chce mieć biżuterię naprawioną, aby wyglądała jak nowa. Do tego wszystkiego jest potrzebny sztab ludzi i nowoczesna technologia. Denerwuje mnie stare podejście, które przechodzi na młodych ludzi, bo to zatrzymuje naszą branżę, a ja chcę, żeby ona „zasuwała” jak Formuła 1. Powinien być sztab ludzi, który pracuje nad tym, żeby klienci byli zadowoleni i czuli się komfortowo, a ich życzenia zostały spełnianie. Każdy z nich przynosi pieniądze, na które ciężko pracował i płaci za to wszystko.

- Ile osób jest zatrudnionych w Pana firmie?

- W Lędzinach jest pięć osób. Złotnik, sprzedawcy, fotograf, koordynator. W Chorzowie mamy dodatkową pracownię produkcyjną (cztery osoby) i tam wytwarzamy pierścionki z diamentami prosto z Antwerpii, obrączki i wszystkie zamówienia spersonalizowane.

- Po wejściu do waszego salonu zauważyłem realizację dla Artura Boruca. Czy mógłbyś coś więcej o tym opowiedzieć?

- Bardzo fajna realizacja. Artur Boruc, którego chyba nie trzeba przedstawiać, kończył swoją karierę i został zorganizowany mecz piłkarski Legii z Celticem. Przyjaciele chcieli mu zrobić prezent i trafili do nas. To był hardcore. Mieliśmy tydzień na realizacje rękawic z 18 karatowego złota z diamentami bardzo wysokiej jakości, dodatkowo były udekorowane w pudełku w kształcie boiska. Zapraszam na naszego Instagrama, tam jest cała realizacja. Standardowo, produkcja takiego cacka powinna trwać 3-4 tygodnie. Warto zaznaczyć, że kamienie oprawiał jeden z najbardziej utytułowanych złotników w Polsce, Dawid Krzysteczko, któremu bardzo dziękujemy za współpracę i oczywiście za wszystko co wnosi do naszej firmy wraz z Wojtkiem Majczakiem, który jest Aniołem stróżem w mojej firmie.

- Parę słów od siebie, które chciałbyś przekazać swoim przyszym klientom, a także czytelnikom, którzy po tym wywiadzie dowiedzieli się czegoś więcej o jubilerze Niko?

- Oglądajcie nasze social media. Wkrótce zaczniemy prowadzić Vblog „Kupuj świadomie”, a tam będzie można czerpać wiedzę na temat zakupu biżuterii i ogólnie naszego salonu.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama